obrazek ozdobny
Wydawnictwo V OFKiPOkladka ksiazki

Jadwiga Romana Bobrowska
"A pójdźcie ku nam,
kolędę Wam dam"

O obchodach świąt Bożego Narodzenia, kolędach i kolędowaniu w Zagłębiu Dąbrowskim

Będzin 1999

Redakcja: Lilianna M. Moll
Zdjęcia: Bogusław Pełka
Skład: "Al-Graf" Joanna Wierzbicka, tel. 0601 40 44 79
Druk: Zakład poligraficzny "GRAF-MAR", Będzin, tel. 267 31 96

Organizatorzy Ogólnopolskiego Festiwalu Kolęd i Pastorałek dziękują Elektrociepłowni "Będzin" Spółka Akcyjna za sfinansowanie niniejszego wydawnictwa.

 


Okres następujących tuż po sobie świąt, trwający od Bożego Narodzenia poprzez Nowy Rok aż do Trzech Króli, zwano dawniej "godami" lub "świętami godnimi". Pochodzenie tych nazw wiąże się, jak przypuszczają badacze, z prasłowiańskim rzeczownikiem "god". Oznaczał on czas, porę, rok i stąd też właśnie czas, w którym stykały się dwa kolejne lata, tj. stary i nowy, nazwano w liczbie mnogiej "godami". Wyrazem "gody" określano także uroczystości weselne oraz zwyczaj "godzenia", czyli przyjmowania do pracy służby w dniu św. Szczepana (26. grudnia) [1].
Gody, w pierwszym z wymienionych znaczeń, rozpoczynało Boże Narodzenie, jedno z najważniejszych świąt chrześcijańskich, obchodzone od IV, a w Polsce zapewne od X stulecia. Nie znając dokładnej daty narodzin Chrystusa, obrano dzień 25. grudnia jako datę symboliczną, przypadającą w okresie zimowego przesilenia dnia z nocą. Zastąpiono w ten sposób obchodzone tego dnia w Rzymie pogańskie święto "narodzenia niezwyciężonego Słońca", przejęte ze Wschodu w III w. pne. [2].
W dniu Bożego Narodzenia w kościołach i klasztorach po dzień dzisiejszy odprawiane są specjalne msze święte. Zgodnie ze starym rzymskim zwyczajem, sięgającym IV w., 25 grudnia każdy kapłan może celebrować trzy msze święte, z których każda ma odrębny formularz i czytania biblijne. W czasie pierwszej mszy o północy (tzw. msza pasterska czyli "pasterka" odprawiana od V stulecia) czyta się Ewangelię o narodzeniu w Betlejem, w drugiej, porannej, o hołdzie pasterzy, a w trzeciej, odprawianej w ciągu dnia, o tajemnicy wcielenia Syna Bożego [3].
Istotną rolę w procesie kształtowania niektórych zwyczajów i praktyk religijnych, związanych z omawianymi świętami, odegrali franciszkanie, przebywający w Polsce od połowy XIII w. Oni to rozwinęli różne formy adoracji żłóbka, np. połączone ze śpiewaniem pieśni bożonarodzeniowych tzw. "kołysanie Dzieciątka", odbywające się już w połowie XIV w. w krakowskim klasztorze franciszkanek. Zwyczaj ten kultywowali następnie bernardyni i kapucyni [4].
Z owego "kołysania" rozwinęły się następnie tzw. "jasełka" (od staropolskiego "Jasło" - żłób), tj. przedstawienia teatralne, tematycznie związane z Bożym Narodzeniem. Wystawiano je w klasztorach i szkołach prowadzonych przez zakony, przy pomocy ruchomych figurek, bądź żywych aktorów. W Polsce znane są od XVI stulecia [5]. Z czasem jasełka przemknęły do twórczości ludowej, zwłaszcza do repertuaru kolędników.

Do dziś w okresie Bożego Narodzenia stawiane są w kościołach szopki z figurkami najświętszej Marii Panny i św. Józefa, pochylonych nad Dzieciątkiem, składający Mu hołd trzech króli, pasterzy oraz innych postaci, niejednokrotnie związanych z regionem lub aktualnymi wydarzeniami.
Muzeum Zagłębia w Będzinie ma np. w swych zbiorach dwie szopki wykonane przez zamieszkałego od 1949 r. w Sosnowcu, ale pochodzącego ze Szczawnicy, Adama Szczepaniaka. Pierwsza, mniejsza, powstała w latach pięćdziesiątych, druga większa (podarowana Kościołowi Św. Tomasza Apostoła w Sosnowcu) w latach 1985 -1989.
Całe gody, a w szczególności dzień Bożego Narodzenia wraz z poprzedzającą je Wigilią oraz pożegnanie starego i powitanie nowego roku, obfitowały nie tylko w uroczystości religijne, ale i w świeckie zwyczaje i wierzenia. Takiemu świętowaniu godów sprzyjała poniekąd i pora roku, która np. na wsi wolna była od intensywnych prac rolniczych i gospodarskich.
Tuż przed świętami w domach przygotowywano tradycyjne potrawy, przyozdabiano izby, w których spożywano wieczerzę wigilijną! inne świąteczne posiłki, a w czasie świąt i po ich zakończeniu odwiedzano się wzajemnie, obdarowując się prezentami i składając sobie życzenia wszelkiej pomyślności. Często dawne zwyczaje, zwłaszcza te o magicznym charakterze, sięgające swym rodowodem czasów przedchrześcijańskich, wtopiły się w nową sytuację obrzędową, otrzymując interpretację zgodną z religią chrześcijańską [6].
W okresie świąt godnich śpiewano różne świeckie i religijne kolędy, a na ośnieżonych wiejskich drogach czy miejskich ulicach pojawiały się grupy kolędników i przebierańców z szopką, gwiazdą czy turoniem. Poza składaniem życzeń i śpiewaniem kolęd, odgrywali oni scenki o tematyce dotyczącej narodzin Dzieciątka Jezus, odwiedzin pasterzy w szopce betlejemskiej oraz epizodów z życia króla Heroda. W tych ludowych jasełkach, których największy rozkwit przypadł na wiek XIX, pojawiły się liczne polskie regionalne szczegóły obyczajowe oraz nowe postacie (np. diabeł, śmierć, mieszkańcy danej okolicy). Wymienione powyżej przejawy kultury ludowej związane z godami, występowały również na obszarze Zagłębia Dąbrowskiego. Przed przystąpieniem do ich omówienia i scharakteryzowania, należałoby jednak wyjaśnić, jaki zakres pojęcia „Zagłębie Dąbrowskie", a tym samym jaki obszar zostanie uwzględniony w dalszych rozważaniach. Granice Zagłębia Dąbrowskiego jako regionu nie są bowiem jednoznacznie określone, a kolejne podziały administracyjne nie zawsze
pokrywały się z podziałami regionalnymi, etnicznymi.
Nazwa omawianego regionu powstała w ścisłym związku z rozwojem na jego terenie górnictwa węgla kamiennego. Pierwsze pokłady tego surowca odkryto w 1724 r. w Strzyżowicach, w 1796 r. otwarto pierwszą kopalnię w Dąbrowie Górniczej, a w 1824 r. natrafiono na bogate złoża węgla między Będzinem a Dąbrową, która stała się głównym ośrodkiem eksploatacji węgla i zapewne
wówczas powstała nazwa "Zagłębie Dąbrowskie". Użył jej po raz pierwszy Józef Patrycjusz Cieszkowski (1798 -1867), naczelny zawiadowca kopalni rządowych Okręgu Zachodniego [7].
W węższym znaczeniu pojmuje się Zagłębie jako region gospodarczy, ukształtowany w XIX stuleciu, dzięki określonym warunkom historycznym, społeczno - politycznym i ekonomicznym, obejmując tym terminem górniczo - przemysłową część powiatu będzińskiego, której ludność skupia się w gęsto rozmieszczonych miastach, stanowiących jedno większe centrum w granicach: Ząbkowice - Strzemieszyce - Maczki - Sosnowiec - Czeladź - Grodziec - Będzin - Dąbrowa Górnicza - Ząbkowice. Autorzy prac historycznych, etnograficznych i folklorystycznych, opowiadają się jednak za szerszym rozumieniem tego pojęcia, jako ziemi będzińsko - zawierciańskiej, położonej na obszarze trzech byłych powiatów: będzińskiego, zawierciańskiego i myszkowskiego oraz części powiatu olkuskiego z terenami dawnego górnictwa kruszcowego (żelaza, cynku, ołowiu) [8]. Taki też zasięg terytorialny Zagłębia Dąbrowskiego został uwzględniony w tym opracowaniu.
Początki zainteresowań folklorem tego regionu sięgają prawdopodobnie już XVII w. [9], ale materiały dotyczące zwyczajów praktykowanych tu w okresie godów zgromadzili jednak dopiero folkloryści z drugiej połowy ubiegłego stulecia: Kolberg, Ciszewski, Federowski i Ziemba.
Nasz najwybitniejszy folklorysta, Oskar Kolberg (l 814 - 1890),badania terenowe w miejscowościach należących do Zagłębia, prowadził w latach 1852 - 1854. Pracował wtedy w Zarządzie Budowy Drogi Żelaznej Warszawsko -Wiedeńskiej i np. w 1853 r. przebywał w Częstochowie i Ząbkowicach [10]. Z powodu ówczesnej przynależności omawianego terenu do Guberni Kieleckiej, materiały zagłębiowskie zebrane przez Kolberga, ogłoszone zostały w tomach XVIII i XIX jego monumentalnego dzieła pt. "Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce". W tej właśnie publikacji Kolberg zamieścił tekst i melodię kolędy "Dwa kapłoni w stodole młócili", zapisanej w okolicy Siewierza (Boguchwałowice) [11].
Znacznie bardziej szczegółowe materiały zawierają prace innych, wspomnianych poprzednio zbieraczy, wydane pod koniec XIX w.
Pochodzący z Krążka Stanisław Ciszewski (l 865 -1930), wybitny etnolog i folklorysta, profesor Uniwersytetu Lwowskiego, w latach 1886 -1887 opublikował na łamach "Zbioru Wiadomości do Antropologii Krajowej" pracę zatytułowaną "Lud rolniczo - górniczy z okolic Sławkowa w powiecie olkuskim". Zaprezentował w niej folklor swoich rodzinnych stron, tj. wsi Siarczynów i Bukowno oraz osad górniczych: Krążka, Tłukienki i Wygiełzy. Wśród zgromadzonych przez Ciszewskiego materiałów, znajdująsię m. in. informacje o obchodzeniu Wigilii, świąt Bożego Narodzenia, Nowego Roku i Trzech Króli, opisy tzw. "chodzenia" kolędników i przebierańców z szopką, gwiazdą, kozą, a także teksty kolęd i innych pieśni wykonywanych podczas widowisk ludowych [12].
Podobny zakres mająmateriały, zgromadzone w latach 1875 -1877 przez wybitnego folklorystę, slawistę, Michała Federowskiego (1853 -1923), opublikowane w latach 1888 -1889 w jego dwutomowej monografii pt. "Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy". W porównaniu z poprzednio omówioną pracą, relacje Federowskiego zawierająnieco mniej szczegółów, są jednak niezwykle barwne, żywe, bogate w informacje dotyczące zagłębiowskiej muzyki ludowej oraz cytaty pieśni. Zaznaczyć należy, że obok 5 tekstów kolęd, Federowski przekazał w aneksie również i melodię jednej z nich [13].
W 1888 r. w wydawanym w Warszawie czasopiśmie "Wisła" ukazał się artykuł Józefa Stefana Ziemby pt. "Niektóre zwyczaje podczas Bożego Narodzenia w okolicy Dąbrowy Górniczej". Autor opisał w nim m.in. zwyczaj chodzenia kolędników z gwiazdąi szopką, podał skład towarzyszącej im kapeli, przekazał informacje o śpiewaniu kolęd oraz teksty dwóch widowisk ludowych [14].
Z okresu międzywojennego, a konkretnie z lat 1921 i 1927, pochodzą zapisy dwóch kolęd rewolucyjnych, śpiewanych w więzieniu będzińskim. Ogłosiła je drukiem w 1950 r. Felicja Kalicka w zbiorze pt. "Polskie pieśni rewolucyjne 1918-1939" [15].
Po II wojnie światowej folklorem Zagłębia Dąbrowskiego zajął się naj wybitniejszy współczesny folklorysta śląski, Adolf Dygacz (ur. 1914 r.). Pracując w ekipie śląsko - dąbrowskiej ogólnopolskiej Akcji Zbierania Folkloru Muzycznego, zorganizowanej w latach 1950 -1955 przez Państwowy Instytut Sztuki w Warszawie, zapoczątkował systematyczne prace zbierackie i badawcze nad folklorem zagłębiowskim. Prace te kontynuuje Dygacz do chwili obecnej, o czym świadczy wydany w 1997 r. zbiór pt. "Śpiewnik pieśni Zagłębia Dąbrowskiego". Obok różnych rodzajów pieśni, w materiałach zebranych przez Dygacza, nie zabrakło oczywiście i cennych przykładów pieśni kolędowych, śpiewanych przez mieszkańców ziemi zagłębiowskiej. W trzech rozprawach ogłaszanych w latach 1968 -1972 w roczniku "Ziemia Będzińska", w wydanym w 1975 r. studium folklorystycznym pt. "Ludowe pieśni górnicze w Zagłębiu Dąbrowskim" oraz we wspomnianym powyżej zbiorze z 1997 r. znalazło się w sumie 14 przykładów oryginalnych pieśni kolędowych oraz 4 przedrukowane z wcześniejszych publikacji, m.in. ze zbiorów Felicji Kalickiej [16].
Opisy zwyczajów, teksty i melodie godów, oparte w dużej mierze na materiałach zgromadzonych przez Michała Federowskiego, opublikowała także Krystyna Sobczyńska w pracy zbiorowej pt. "Folklor Zagłębia Dąbrowskiego" wydanej w 1983 r. [17].
Minęło już blisko półtora wieku od dokonania przez Kolberga pierwszego zapisu pieśni kolędowej na ziemi zagłębiowskiej. Inni folkloryści działający na tym terenie, przez następne 130 lat zgromadzili wiele informacji o obchodach świąt godnich oraz zapisy pieśni i widowisk wykonywanych podczas godów przez tutejszą ludność. W ciągu tego czasu w obrzędowości dorocznej nastąpiły dość istotne zmiany. Stopniowo zanikały niektóre wierzenia i praktyki magiczne, a te, które przetrwały, w większości zatraciły już swój dawny sens. Spróbujmy więc na podstawie omówionych materiałów źródłowych, odtworzyć przebieg dawnych zagłębiowskich godów i porównać z tym, co dochowało się jeszcze do naszych czasów, co z dawnej obrzędowości kultywowane jest nadal w rodzinach zagłębiowskich.
W obrzędowości dorocznej wyjątkowe miejsca zajmowała i do dziś zajmuje Wigilia Bożego Narodzenia. Z relacji przekazanych przez wymienionych poprzednio zbieraczy wynika, że w drugiej połowie XIX stulecia dzień ten wypełniały nie tylko przygotowania do świąt i oczekiwanie na uroczystą wieczerzę, ale także różne figle i zabawy młodzieży oraz wróżby na przyszłość i praktyki magiczne.
Najwcześniej tego dnia wstawali chłopcy, by dokonać tzw. rabunku. Sprzęty, narzędzia i inne przedmioty, pozostawione przez gospodarzy na podwórzu, wynosili na dachy domów. Niekiedy musieli najpierw rozebrać je na części (np. sanie, wozy itp.), by na dachu ponownie je zmontować. Zrabowane rzeczy wrzucano też czasem do rowu lub przenoszono na umówione wcześniej miejsce, położone zazwyczaj gdzieś w środku wsi. W Ogrodzieńcu - jak podaje Krystyna Sobczyńska - przedmioty owego rabunku znajdowano przeważnie w sadzawce za figurą św. Jana. Wierzono przy tym, że przywłaszczenie sobie czegoś z dobytku sąsiada, zwłaszcza tego, któremu się lepiej powodzi, przynosi szczęście. Zwyczaj dokonywania wigilijnego rabunku przetrwał na ziemi zagłębiowskiej jeszcze do niedawna [18].
Żartownicy zamalowywali następnie wapnem lub gliną okna domów, względnie zasłaniali je gałązkami jałowca, by dzienne światło nie mogło przedostać się do izby, i by w związku z tym, gospodarze nie zbudzili się za wcześnie. Często też na drzwiach domów, w którym mieszkały dziewczęta, malowali kredą, węglem lub czarną farbę jakieś figury, zwierzęta czy przedmioty.
Młodzi figlarze kładli się potem ponownie do łóżek, nim jeszcze zbudzili się pozostali mieszkańcy wsi, którym owe figle przysparzały wiele dodatkowej pracy. Sprawcy owego zamieszania nie przyznawali się oczywiście do winy, obarczając nią jakieś złe moce [19].
Dzień wigilijny obfitował także we wróżby i praktyki magiczne. Do naszych czasów przetrwała np. wiara w to, że cały nadchodzący rok będzie taki, jak wigilia. Dlatego też dawniej tutejsi gospodarze starali się nie wydać tego dnia ani grosza, by przez cały rok "trzymały się" ich pieniądze, gospodynie dbały o to, by wszelkie prace domowe i gospodarskie wykonywać z dużą dokładnością, a dzieci przestrzegano, by były grzeczne i posłuszne [20]. Niektórzy myli się w wodzie, do której wrzucali najpierw monety i kawałek chleba, a to miało sprawić, że przez cały rok nie będzie im brakowało ani pieniędzy, ani chleba [21].

Stanisław Ciszewski opisał w swej pracy wiele przesądów i praktyk magicznych związanych z gospodarstwem i rolnictwem. Jeśli np. gospodarz miał ule, to domownicy podchodzili do nich i umaczanym poprzednio w miodzie palcem pocierali miejsce wokół otworu wlotowego dla pszczół, by te nie uciekały z tego gospodarstwa. Dawano też kurom ziarno, sypiąc je przez obręcz beczki bądź cebrzyka, aby się stada trzymały. Opisane zwyczaje są przejawem tzw. koła magicznego, polegającego na symbolicznym okrążaniu, zamykaniu w celu ochrony przed rozproszeniem oraz działaniem złych mocy [22].
Kogutowi i gąsiorowi dawano czosnek, aby były czujne i dobrze pilnowały domu. Za stragarze wkładano gałązki świerkowe, które po świętach palono, a popiół z nich przechowywano do wiosny, by posypać nim ziemniaki przeznaczone do sadzenia, lub też przechowywano w tym celu całe gałązki i palono je dopiero przed sadzeniem ziemniaków [23].
W dniu wigilijnym utrzymywano post. Rano spożywano tylko żur z grzybami i ziemniakami, a potem podobnie jak i dzisiaj, powstrzymywano się od jedzenia aż do kolacji.
Najważniejsze i najbardziej oczekiwane wydarzenie tego dnia stanowiła i nadal stanowi uroczysta kolacja wigilijna, spożywana wspólnie przez wszystkich domowników w specjalnie w tym celu wysprzątanym i udekorowanym pomieszczeniu. Dawniej spożywano ją na stole posypanym słomą i przykrytym białym obrusem. Słomę rozsypywano też na podłogę [24]. Czyniono to ponoć na pamiątkę żłobu, w którym Dzieciątko Jezus leżało w stajence betlejemskiej. Jan Stanisław Bystroń, etnolog i wybitny badacz obyczajów staropolskich przypuszczał jednak, że "zwyczaj to jeszcze pogański, przeżytek jakiegoś dawnego święta agrarnego, któremu nadano chrześcijański sens" [25].
Nieodzownym elementem wystroju pomieszczenia, w którym odbywa się wigilijna kolacja, jest stojąca choinka (świeża, a obecnie coraz częściej sztuczna), ozdabiana dawniej owocami, pierniczkami, własnoręcznie wykonywanymi zabawkami i łańcuchami, a teraz kolorowymi bombkami i lampkami. Zwyczaj ten przedostał się do Polski dopiero na przełomie XVIII i XIX w. z Niemiec i pojawił się najpierw w środowisku miejskim, inteligenckim, protestanckim [26]. Na wsiach, także i zagłębiowskich, stawiano powszechnie w rogach izby snopki zboża, np. owsa lub żyta, bądź też owsa i żyta na przemian [27]. Z czubka drzewka, choinki robiono, tzw. sad, czyli gaik, który ozdabiano jabłkami, orzechami i wieszano u stragarza, ale szpicem w dół. W drugi dzień świąt lub w Nowy Rok chłopcy wykupywali go od dziewcząt, co było pretekstem do wspólnej zabawy [28].
Wieczerzę wigilijną rozpoczynano z chwilą ukazania się na niebie pierwszej gwiazdy. Gospodarz przeżegnawszy się brał do ręki opłatek i łamał się nim najpierw z żoną, potem z dziećmi i pozostałymi osobami, wypowiadając następujące słowa: "Łam mnie, a służ mnie", co w późniejszym okresie zastąpiono wzaj emnymi życzeniami. Dopier potem siadano przy stole [29].
Podobnie jak w innych regionach, tak i tu zwracano szczególną uwagę na to, by liczba uczestników tej uroczystości była parzysta. W przeciwnym bowiem wypadku jedna z osób mogła nie doczekać następnej Wigilii [30].
Znamienne, że żaden ze wspomnianych zbieraczy folkloru zagłębiowskiego nie wspomniał o dość powszechnie występującym na terenie całego kraju zwyczaju pozostawiania jednego wolnego nakrycia na stole wigilijnym. Z przeprowadzonych przeze mnie rozmów z rodowitymi Zagłębiakami z rodzin mieszkających na tym terenie od kilku pokoleń wynika jednak, że zwyczaj ten znany był w niektórych wsiach zagłębiowskich. W Łące koło Okradzionowa (od końca lat trzydziestych, aż do lat powojennych), w Strzemieszycach i Gołonogu (po II wojnie światowej) wolne miejsca pozostawiano dla niespodziewanego gościa, który mógł przyjść podczas wieczerzy. Na wigilijną kolację zapraszano też osoby samotne, które nie miały z kim spędzić tej wyjątkowej uroczystości.
Liczba tradycyjnych potraw wigilijnych była zawsze nieparzysta. Federowski pisze, że uboższi spożywali tylko trzy, a bogatsi siedem potraw. Były to: kaszajęczmienna z siemieniatką wyciskaną z siemienia konopowego, kasza z grzybami i kluski z kaszy tatarczanej, czyli płatki z makiem. Ciszewski wspomniał o dziewięciu potrawach (chleb i strucla z miodem, siemieniatką, "kwaśne" ze śliwek suszonych z grochem lub fasolą, rzadziej z ziemniakami, makiełki, śliwki suszone gotowne same lub z fasolą, kapusta z grzybami i grochem, śledzie i wódka), natomiast według relacji Ziemby, w Dąbrowie Górniczej na jadłospis wigilijnej kolacji składały się: siemiejniotka, ryby (tylko u zamożniejszych i to nie rokrocznie), groch i fasola, kapusta, kartofle, kasza jaglana, tatarczana, śledzie, kompot ze śliwek i gruszek suszonych, wódka lub piwo. W czasie II wojny światowej ograniczano się niejednokrotnie do śledzia i kapusty, a obecnie na wigilijny stół podaje się np. zupę grzybową, kapustę z grochem lub grzybami, ziemniaki w mundurkach, ryby, śledzie, czasem też sałatkę jarzynową, kluski z makiem, ciasta i kompot z suszonych owoców [31].
Czas wyczekiwania na pasterkę dziewczęta wykorzystywały na wróżby dotyczące ich przyszłego zamążpójścia. Jedna z nich polegała na tym, że do izby wpuszczano gąsiora i ta z dziewcząt, którą gąsior skubnął w nogę, pierwsza miała stanąć na ślubnym kobiercu. Ustawiano też buty na przemian z kośćmi cielęcymi, od kąta izby do drzwi wejściowych, i ta z dziewcząt, której but pierwszy znalazł się przy drzwiach, miała pierwsza wyjść za mąż. Niekiedy też dziewczęta chwytały w ręce drewno i liczyły, ile zabrały drewienek - liczba parzysta wróżyła pomyślnie. Nazbierawszy śmieci do zapaski, wybiegały poza wieś, pokrzykując, a kierunek z którego dochodziło echo lub szczekanie psa, miał wskazać, skąd nadej dzie przyszły mąż [32].

W tym czasie gospodarze zbierali ze stołu resztki wigilijnych potraw i wraz z opłatkiem dawali bydłu, by się dobrze chowało. Potrząsali też drzewkami w sadzie, wypowiadając słowa: "Wstańcie drzewka, ródźcie i na pasterską mszę pójdźcie", co miało zapewnić dobry urodzaj w następnym roku [33]. Wierzono, że o północy, a więc wtedy, kiedy rozpoczynała się pasterka, zwierzęta rozmawiają ludzkim językiem, ale podsłuchiwanie ich groziło śmiercią [34]. Wierzenie to powtarzane jest i w naszych czasach, chociaż już bez przekonania o jego prawdziwości.
Dzień Bożego Narodzenia spędzano w kręgu rodzinnym i poza wyjściem do kościoła, raczej już domów nie opuszczano. Po świątecznym obiedzie -jak podaje Ciszewski - dziewczęta powracały do wróżb. Kości pozostałe po posiłkach wkładały do środka miotły, wołały psa i obserwowały, którą kość wybierze -jej właścicielka miała pierwsza wyjść za mąż [35].
W drugi dzień świąt w kościołach święcono groch i owies, i poświęconym owsem obsypywano kapłana. Zwyczaj ten, interpretowany przez kościół jako pamiątka męczeństwa św. Szczepana, jest zapewne pozostałością dawnych magicznych praktyk agrarnych. Część poświęconego ziarna przechowywano bowiem do wiosny i dodawano przy siewie do zboża, aby wydało bogate plony [36].
Słomę z izby i stołu wigilijnego sprzątano drugiego dnia, po świętach, a według innych przekazów dopiero w Nowy Rok. Dawano ją bydłu, aby się dobrze chowało, a zrobionymi z niej powrozami okręcano drzewa w sadzie, żeby dawały dużo owoców. Przedtem jednak -jak pisze Ciszewski - gospodarz podchodził z siekierką do każdego drzewa i pytał: "Czy będziesz rodzić albo nie (...), bo jak nie to cię zetnę" i uderzał drzewko siekierką, aby lekko zadrasnąć korę [37].
Poza opisem praktyki ze słomą wigilijną i wzmianką o składaniu sobie życzeń, nie zachowały się informacje o innych zwyczajach związanych z dniem Nowego Roku. Z kolei 6. stycznia, na pamiątkę darów ofiarowanych Dzieciątku przez Trzech Monarchów, święcono mirrę, kadzidło i złoto. Święcono też kredę, którą po powrocie z kościoła pisano po drzwiach i nad oknami litery K,M,B przedzielone krzyżykami, a zwyczaj ten praktykowany jest do naszych czasów [38].
Od wigilijnej kolacji (24.XII.) aż do dnia Matki Boskiej Gromnicznej (2.11.) śpiewne są kolędy, tj. pieśni bez których trudno wyobrazić sobie święta Bożego Narodzenia. Ich nazwa wywodzi się od wyrazu "calendae", którymi dawni Rzymianie określali pierwszy dzień każdego miesiąca. Od czasu reformy kalendarza, przeprowadzonej przez Juliusza Cezara w 45 r. n.e. (tzw. kalendarz juliański), calendae styczniowe rozpoczynało Nowy Rok. Obchodzono je w związku z tym bardzo uroczyście, składając sobie życzenia i upominki. W VI i VII w. zwyczaje te przeniknęły na Bałkany do Greków, Rumunów i Słowian bałkańskich, a następnie na ziemie ruskie i polskie. Zatem i tu pojawił się zwyczaj odwiedzin rodzinno - sąsiedzkich, składania sobie życzeń i podarków, połączony - po przyjęciu chrześcijaństwa, z cyklem świąt Bożego Narodzenia [39]. Zwyczajom tym zaczęły z czasem towarzyszyć pieśni o charakterze śpiewanych powinszowań, wyrażających pochwałę odwiedzanego gospodarza i jego domowników oraz życzenia szczęścia, dostatku i wszelkiej pomyślności. Otrzymały one nazwę pieśni godowych lub kolęd.
Zaczęły również powstawać towarzyszące obrzędom kościelnym pieśni o tematyce bożonarodzeniowej, określane początkowo terminami: pieśń, rotuła, symfonia. Ich przeszczepienie i rozpowszechnienie w Polsce zawdzięczamy prawdopodobnie również franciszkanom. Początkowo były to tłumaczenia pieśni obcych, zwłaszcza łacińskich i czeskich. Twórczość polska w tej dziedzinie i używanie terminu "kolęda" w stosunku do pieśni bożonarodzeniowych, udokumentowane jest w źródłach XVI - wiecznych, ale rozpowszechnienie tego terminu przyniósł dopiero wiek następny. W tym też stuleciu powstała pastorałka, nowy typ kolędy z motywem pasterzy odwiedzających szopę betlejemską. Rozgrywająca się w tekstach pastorałek akcja, dotyczy trzech wydarzeń: przekazania pasterzom przez anioła wieści o narodzinach Jezusa, wędrówki pasterzy i złożenia przez nich hołdu Boskiej Dziecinie [40]. Wybitnie polski charakter tych utworów akcentowany jest zarówno w tekstach, jak i w melodiach. Teksty, nasycone polskimi realiami obyczajowymi, ukazują szopkę w polskiej scenerii i w polskim klimacie. Jest zatem zima i śnieg, pasterze mają polskie imiona, noszą swojskie ubiory i grają na rodzimych instrumentach muzycznych, natomiast w warstwie rytmiczne - melodycznej tych pieśni wyraźne są nawiązania do polskiej muzyki ludowej w postaci rytmów tanecznych - krakowiakowych, mazurkowych czy polonezowych.
Wyraz "kolęda" ma też inne znaczenia. Używany bywa np. na określenie świątecznego lub noworocznego upominku, a głównie daru w naturze lub pieniądzach, stanowiącego zapłatę dla kolędników za ich występ i życzenia. Kolęda oznacza też wizytę duszpasterską składaną w okresie Nowego Roku dawniej przez proboszcza, a obecnie i przez innych księży. Jej celem jest poświęcenie i pobłogosławienie mieszkania czy domu oraz bliższe poznanie parafian. Ofiarę dawaną księdzu podczas tej wizyty także zwie się kolędą.
Charakteryzując obrzędowość doroczną ludu z okolic Żarek, Siewierza i Pilicy, Michał Federowski podkreślił wyjątkową rolę pieśni kolędowych i uznał, że pieśni te, "poruszając serca wieśniacze bardziej, niż najszczytniejsze modlitwy, zarazem umilają im rzadkie te chmie szczęścia wzniosłą i pełną serdecznego ciepła melodią" [41].
Mieszkańcy Zagłębia mieli w swym repertuarze kolędy o różnej tematyce, funkcji i proweniencji. Śpiewane tu więc były utwory religijne i świeckie, twórców znanych z imienia i nazwiska, jak i anonimowych, często lokalnych autorów, tworzących teksty, nawiązujące niejednokrotnie do miejscowych wydarzeń, a także do sytuacji społeczno - politycznej i ekonomicznej regionu.

Przekazane w źródłach folklorystycznych zapisy kolęd, śpiewanych na Obszarze Zagłębia Dąbrowskiego nie są zbyt liczne, obejmują w sumie około 30 przykładów, reprezentujących dwa podstawowe typy kolęd, tj. kolędy życzeniowe i pieśni o tematyce bożonarodzeniowej.
Do pierwszej grupy należą pieśni świeckie, winszujące, zawierające życzenia kierowane do określonego adresata, a wykonywane przez kolędników i przez inne osoby odwiedzające się w okresie godów i składające sobie życzenia. Gospodarze zazwyczaj bardzo chętnie przyjmowali takich gości. Często wychodzili nawet przed domostwo, by zaprosić ich do środka, a za życzenia i wspólne odśpiewanie pieśni kolędowych rewanżowali się darami lub poczęstunkiem. Ilustruje to tekst kolędy zanotowanej w 1956 r. w Sosnowcu:

Nuty1

A pójdźcie ku nam, kolędę wam dam,
po jabłuszku, po orzeszku,
obleczcie se po kożuszku,
będziemy śpiewać i kolędować.

A pójdźcie ku nam, kolędę wam dam,
pójdź ty Kuba od bednarza,
i ty Szymek od rymarza,
Jan od hutnika, Tom od górnika
[42].

Do grupy kolęd życzeniowych należy m. in. pieśń z Góry Siewierskiej, zapisana w 1956 r. przez Adolfa Dygacza:

Nuty2

Do was idziemy,
coś wam powiemy,
jest to wesoła nowina;
Nowe Lato się zaczyna,
dla was i dla nas
jest to dobry czas.

Wszyscy słuchajcie
i uważajcie,
jak wam tu kolędujemy,
jak wam pięknie winszujemy,
na ten przyszły czas,
wszystkim wespół wraz.

Żyjcie szczęśliwie,
żyjcie zgodliwie,
niech się w polu wszystko rodzi,
niech się w domu wam powodzi,
każdego roku
i tego roku
[43].

Podobną wymowę ma pieśń z Przeczyc, pochodząca również ze zbioru Adolfa Dygacza:

Nuty3

Szczęścia, zdrowia, dobrobytu
winszujemy wam,
miłym państwu gospodarzom
i waszym dziatkom.
Z daleka tu idziemy,
pozdrowienia niesiemy,
zaśpiewamy wam
[44].

Wśród kolęd świeckich rzadko już dziś spotykamy tzw. kolędy gospodarskie, w których życzenie dobrobytu i pomyślności ukryte jest jakby w podtekście, np. w pieśni "Na sadecku, na wiśniowym" z interesującym motywem kukułki, która rankiem budzi gospodarza do pracy:

Na sadecku, na wiśniowym,
hej, hej kolęda,
kukoweczka zakukała,
hej, hej kolęda,

kukoweczka zakukała,
hej, hej kolęda,
gospodarza przebudzała,
hej, hej kolęda
[45].

Do świeckich kolęd życzeniowych należą również pieśni przedstawiające zwierzęta, które wykonując zajęcia domowe i gospodarskie, wyręczają w pracy swoich właścicieli. Taką właśnie kolędę w połowie ubiegłego stulecia zapisał Oskar Kolberg w okolicy Siewierza (Boguchwałowice):

Nuty4 - 39 KB

Dwa kapłoni*
w stodole młócili.

Baran mele,
owca mąką sieje.

Pająk misi,
mucha wodę nosi.

Gęś siodłała (szara)
skrzydłem piec wymiata.

Gąska biała
bochenecki tala (w mące obtacza).

Kacka dzika
chleb do pieca wmyka.

Wilk wybiera,
chleba nie przybywa
[46].

* kapłon - kogut kastrowany do tuczenia.

Inny wariant tej pieśni, zanotowany w okolicy Włodowic i Koziegłów (Lgota), znajduje się w pracy Michała Federowskiego. Z kolei pieśń ze zbioru Adolfa Dygacza łączy elementy kolędy z motywem wesela ptasząt, pochodzącym z XVII - wiecznej literatury sowizdrzalskiej:

Żeniło się, żeniło,
ptactwa bardzo wiele,
a pan orzeł, jako ten król
sprawował wesele. Kolęda.

Pojął sobie pannę, gęś,
sokół pannę kaczkę,
a maleńka cyraneczka
była im za szwaczkę. Kolęda.

Kokosz piwo warzyła,
a kogut roznosił,
i każdego poczęstował,
choć go nikt nie prosił. Kolęda.

Żuraw tam był kuchmistrzem,
a dropie warzyli,
a ubodzy wróbliczkowie
kuchcikami byli. Kolęda.

Sikoreczka skakała
po słomianym stole,
a pająk jej na skrzypeczkach
przygrywał w stodole. Kolęda.

Ej, wesołe to były
te ptaszęce gody,
potem ptaszkowie posnęli
napiwszy się wody. Kolęda
[47].

Kolędy życzeniowe związane są przede wszystkim ze środowiskiem wiejskim i kierowane do gospodarzy - rolników. Zagłębie Dąbrowskie już w ubiegłym stuleciu zaczęło się przekształcać najpierw w region rolniczo - przemysłowy, by w końcy stać się regionem przemysłowo - rolniczym. Coraz więcej osób znajdowało w związku z tym pracę poza rolnictwem, w zakładach wydobywczych i przetwórczych. Nic więc dziwnego, że w kolędach zagłębiowskich pojawiły się życzenia nie tylko dla rolników i rzemieśliników, ale także i dla przedstawicieli innych zawodów, zwłaszcza górników i hutników.
Spośród utworów tego rodzaju wyjątkową wartość ma zanotowana w 1965 r. w Będzinie przez Adolfa Dygacza pieśń, rozpoczynająca się słowami "Urwij mi się skało" [48]. Pieśń ta, związana ze środowiskiem górników rud, ma charakter magiczno - błagalnej prośby o pomyślność w pracy:

Nuty5

Na odległy czas powstania tej pieśni wskazuje również jej melodia, oparta na skali zwanej pentatoniką hemitoniczną, która niezwykle rzadko spotykana jest w polskim folklorze muzycznym.

Drugą grupę kolęd tworzą pieśni o tematyce bożonarodzeniowej, które podzielić można na dwie podgrupy. Pierwszą podgrupę, czyli pieśni ludowe, reprezentują w badanym materiale pastorałki. Pieśni te, utrzymane przeważnie w lekkim, pogodnym nastroju, niekiedy pełne są humoru i dowcipu, to znów charakteryzuje je satyryczne ujęcie prezentowanych w tekście postaci czy sytuacji. Pochodząca ze zbioru Federowskiego pastorałka z Kromołowa, ukazuje pasterzy, wybierających się do betlejemskiej szopy i wypytujących o szczegóły Pawła, który już wcześniej odwiedził to miejsce:

Wiwat, wiwat będziemy śpiewać,
Trzeba nam się wsyćkim sykować,
Ze to zgoda, ze to prawda, ze się narodził,
Jezus mały, godzien chwały, ze tam Paweł był.

Miły Pawle, nie schodź (zwódź) nas dłuży,
Mamy na cie kosturek duży;
Jak zobacył, oknem skocył jaz na zagrodę,
Wojtek łysy, zobacywsy, hoc go za brodę.

Miły Paweł dał się w pokore
i powiedział, że ta wcora był,
O świtaniu, o śniadaniu w tej stajence,
Podarował faske masła tej Panience.

Słysałem tam, co niesłychane,
Leży w żłobie Jezus kochany,
Sypiałygo, starzałygo widziałem człeka,
Nie śmiałem ta bez próg przeliźć, stałem z daleka.

Słysałem ta cieniutko płakać,
Bartok z Wojtkiem po cichu skakać;
Z nóżki na nóżkę poskocmy troske
Wsyćcy pospołu, przy tem weselu wykrzykujmy temu Dzieciątku
[49].

Fragmentarycznie zachowana pieśń z okolic Żarek (Bobolice, zapisana również przez Michała Federowskiego), opisuje przedstawicieli innych zawodów, którzy przynieśli do betlejemskiej szopy niestosowane dary:

A sładek (piwowar) tez idzie, zbon pokazuje,
Starego Józefa piwem cęstuje.
- Idź prec, sładku, nie chce piwa,
Boć tu bidzie z wody wino w Galilejskiem.

A świec tez idzie, sewiec ubogi,
Przynosi trzewiki na Jego nogi.
- A idźze prec, sewce kluchce,
Bo Pan Bóg trzewików nie chce, boć śmierdza dziechciem
[50].

Z kolei w kolędzie ze zbioru Adolfa Dygacza, zarejestrowanej przez niego w 1964 r. w Zawierciu, nowonarodzone Dzieciątko odwiedzają rzemieślnicy różnych specjalności. Grają oni na różnych, rodzimego pochodzenia instrumentach muzycznych: skrzypcach, dudach, basetli, grzebieniu, burczybasie, diabelskich skrzypcach, lirze i klarnecie, a potem zabawiają się tańcami:

Nuty6

Dzisiaj rzemieślnicy
wszyscy sie radują,
wszyscy dzieciąteczku
ładnie wyśpiewują.
Kolęda.

Ładnie wyśpiewują,
wesoło krzykają
i na instrumentach
różnych przy grywają.
Kolęda.

Bednarz pierwszy śmiga
raźno na skrzypeczkach,
grabarz pobekuje
głośno na dudeczkach.
Kolęda.

Kowal na kowadle
postukuje młotem,
kowalka do wtóru
furczy kołowrotem.
Kolęda.

Szewc gra na basetli,
krawiec na grzebieniu,
a siodlacz burczybas
targa po włosieniu.
Kolęda.

A szklarz na diabelskiej
cuduje skrzypicy,
garncarz mu wtóruje,
na wielkiej donicy.
Kolęda.

Stolarz gra na lirze,
rymarz na klarnecie,
kołodziej przechyra,
w tańcu Kaśkę gniecie.
Kolęda.

Płóciennik na basie
pociąga na smyczy,
a zdun gospodarzom
szczęścia, zdrowia życzy.
Kolęda.

Rakarz, druciarz, ceglarz,
z kunsztem pogwizdują,
do śpiewu i tańca
hucznie poklaskują.
Kolęda.

Śpiewają, tańcują
chłopcy i dziewczęta,
chodzone, mazury,
lipki, obereczki.
Kolęda.

Chłopaki do panien
stroją koperczaki,
wszyscy wywijają
krzepkie krakowiaki.
Kolęda
[51].

Drugą podgrupę kolęd bożonarodzeniowych stanowią pieśni religijne, gromadzone zazwyczaj w zbiorkach, zwanych kantyczkami. Śpiewano je przede wszystkim w kościołach, skąd przenikały do repertuaru wykonywanego w domach przez wiernych, pochodzących z różnych regionów i warstw społecznych. Zbieracze folkloru zagłębiowskiego wielokrotnie wspominali o śpiewaniu "kolęd kantyczkowych", np. przy wieczerzy wigilijnej oraz przez grupy kolędnicze. Wymieniano przy tym m.in. następujące kolędy: XVI - wieczną "Anioł pasterzom mówił", o wiek młodszą "Przybieżeli do Betlejem", śpiewaną z melodią poloneza i z tekstem Franciszka Karpińskiego "Bóg się rodzi, moc truchleje", a także "Wśród nocnej ciszy", "Gdy się Chrystus rodzi", "Dzisiaj w Betlejem" oraz "W ty kolędzie, kto tu będzie".
Duża popularność i znaczne rozpowszechnienie tych kolęd sprawiły, że stały się one wzorem do tworzenia nowych utworów, zwanych kolędami robotniczymi. Ich teksty układano według wzoru stroficzno - wersyfikacyjnego konkretnej kolędy i śpiewano z jej melodią. Tak właśnie po wypadkach z 1905 r. powstała pieśń "Hej z jasną gwiazdą", śpiewana do melodii kolędy "Wśród nocnej ciszy" oraz dwie kolędy śpiewane w latach 1922 i 1927 w będzińskim więzieniu - "Komuna się rodzi" ("Gdy się Chrystus rodzi") oraz "W Czerwonym Zagłębiu" ("Dzisiaj w Betlejem") [52].

Dramatyczny w swej wymowie tekst, ukazujący ciężką sytuację rodziny bezrobotnego, połączono w okresie międzywojennym z melodią kolędy "Bóg się rodzi". Oto jej fragment:

Bóg się rodzi, każdy śpiewa,
a co roku gorzej mamy,
ta tradycja nas olśniewa
radość w smutek obracamy.

Nasz robotnik w nędznej szacie,
ze swą nędzą walkę stacza,
żona z dzieckiem w ciasnej chacie,
nad swym synkiem tak rozpacza (...)

Głodny płaczesz, ty chcesz chleba,
synku, ja twój głód współczuję,
lecz na chleb pieniędzy nie ma,
bo twój tatuś nie pracuje
[53].

W ten sam sposób melodie pieśni kolędowych wykorzystywano w czasie II wojny światowej, śpiewając satyryczne teksty: "Polak Hitlera gonił", "Przylecieli do Berlina Angliki" oraz "Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi, wstańcie Germany, Moskwa nadchodzi" z melodiami kolęd "Anioł pasterzom mówił", "Przybieżeli do Betlejem pasterze" i "Wśród nocnej ciszy" [54].
Podobnie jak w innych regionach, tak i na ziemi zagłębiowskiej, drugiego dnia świąt rozpoczynały swe wędrówki grupy kolędnicze, różniące się między sobą liczbą i wiekiem uczestników, strojem oraz tematyką i rodzajem prezentowanych form. Pierwsi wyruszali "pastuszkowie", tj. wiejscy chłopcy, których wstęp ograniczał się w zasadzie do złożenia życzeń i odśpiewania kolęd. Po otrzymaniu zapłaty w pieniądzach lub w naturze, a niekiedy i po poczęstunku, pastuszkowie dziękowali i udawali się do następnej chaty, obchodząc w ten sposób całą wioskę [55].

Według informacji przekazanych przez Federowskiego, wieczorami w małych miasteczkach chłopcy w wieku szkolnym chodzili z gwiazdą, wykonaną z papieru i przetaka osadzonego na długim drągu. Ziemba dodawał, że w okolicy Dąbrowy Górniczej z gwiazdą chodzili zarówno dorośli parobcy, jak i mali chłopcy, natomiast Ciszewski zaznaczał, że kolędnicy z gwiazdą rozpoczynali swą wędrówkę około święta Trzech Króli [56].

Ze stosunkowo skąpych informacji o repertuarze pieśniowym kolędników wynika, że odpowiadał on schematowi znanemu ze źródeł XVI - wiecznych, a mianowicie z "Ludycji wiesnych" (1543) Macieja Zajcowica [57]. Odwiedziny w chacie zaczynały się od powitania i zapytania gospodarza, czy zgadza się na występ kolędników. Potem śpiewano kolędy i ujęte w formę pieśniową życzenia dla gospodarza i pozostałych domowników, a po otrzymaniu datku, dziękowano następującą piosenką:

Za kolędę dziękujemy,
Zdrowia, szczęścia winszujemy,
Byście Państwo długo żyli,
Zdrowi i szczęśliwi byli
na ten Nowy Rok.

Jeśli natomiast domownicy ociągali się z zapłatą, wykonywano przymówkę o dary:

Dajcież nam, dajcie,
Co macie dać,
Bo wam będziemy
Strzechę targać
[58].

Najmniej rozpowszechnione było w tym regionie chodzenie z szopką, czyli jasełka, odbywające się w przeddzień lub w sam Nowy Rok. "W ostatnich latach - pisał w 1885 r. Stanisław Ciszewski - zwyczaj ten prawie już zaginał", a Federowski rejestrował go tylko w Siewierzu. Chodzenie z szopką znane było w okolicy Dąbrowy Górniczej, skąd pochodzi dość szczegółowy opis i tekst widowiska, przekazany przez Józefa Stefana Ziembę [59].
"Szopka - pisał Ziemba - jest to mniejszy lub większy przyrząd w kształcie domku z wieżyczkami: środkową większą i bocznymi mniejszymi. W domku tym w głębi przedstawione jest Boże Narodzenie Pańskie" a "na froncie scena dla występu lalek, przedstawiających różne typy miejscowe i okoliczne".
Szopce towarzyszyła zazwyczaj dość liczna grupa kolędników (parobków i chłopców), z których każdy miał wyznaczone zajęcie: dwóch niosło szopkę na paskach i śpiewało kolędy, jeden mówił i śpiewał za lalki. Resztę stanowili grajkowie i pomocnicy. Cenna jest tu zwłaszcza wzmianka o trzyosobowej kapeli, której członkowie grali na harmonii, skrzypcach i flecie.
W widowisku, opisanym przez Ziembę, występowały następujące postacie:
Krakowiak z Krakowianką, Kozak, górnik z Marysią, góral, Żyd z Surą, diabeł, dziod oraz gospodarz z Gołonoga, wspominający o jarmarku w Będzinie, który wówczas, tak jak i obecnie, odbywał się w środy. Górnik, idący na noc do pracy w kopalni, przedstawiał się widzom, śpiewając trzyzwrotkową piosenkę:

Idzie górnik drogą, lampecką wywijo,
Dziwają się ludzie, co to za bestyjo.

Górnik ci jo górnik, stare górnicysko,
Nie pijom jo wody, ino gorzołcysko.

Górnik ci jo górnik, na krzyż młotki nosze,
Nie jedny panience serduszka ukrusze.

Warianty tej pieśni przetrwały do naszych czasów. Jeden z nich, jako utwór samodzielny, niezwiązany z widowiskiem, zanotował w 1965 r. w Będzinie Adolf Dygacz [60].
W późniejszych czasach szopkę nosili już tylko dwaj chłopcy, którzy sami poruszali drewnianymi figurkami, mówili i śpiewali za nie, a towarzyszył im skrzypek lub harmonista [61].
Ciszewski opisał ponadto grupę kolędników z kozą. Nosili oni wykonany z drewna i osadzony na kiju łeb kozy z uwiązanym u spodu dzwonkiem. Jeden z kolędników trzymał tę maszkarę obok swej głowy i chodząc na czworakach, naśladował skaczące zwierzę. Oprócz kantyczkowych kolęd, śpiewano przy tym: "Idzie koza od Krakowa" [62]. Owa koza przypomina przebierańca, zwanego w innych regionach turoniem, o którym śpiewano w pieśni zarejestrowanej w Sosnowcu w 1956 r. przez A. Dygacza, opisującej grupę kolędników. W jej melodii zauważyć można tzw. "skalę dorycką", należącą do używanych w średniowieczu i renesansie skal kościelnych:

Nuty7

My z turoniem chodzimy,
my z turonia żyjemy.

Nasz turonik ubogi,
pozłacane ma rogi.

Pozłacane ma uszy,
ale nimi nie ruszy.

Czarną gunią okryty,
ma ogonek przyszyty.

Kiej się turoń pomyka,
gra mu skoczna muzyka
[63].

Najbardziej lubianą i najchętniej przyjmowaną grupą kolędniczą były "Herody", odgrywające scenkę dramatyczną z mówionymi i śpiewanymi dialogami. Ich tematem było wydanie przez Heroda rozkazu zabicia wszystkich niemowląt płci męskiej, zameldowanie Herodowi przez marszałka wieści o zabiciu jego własnego syna, śmierć króla Heroda oraz targ diabła i śmierci o jego duszę i ciało. W skład grupy "Herodów" wchodziło czasem nawet kilkunastu młodych mężczyzn: król Herod, marszałkowie, ułan, Turek, Żyd, żołnierze, śmierć, diabeł oraz anioł, pełniący zwykle funkcję kasjera grupy a towarzyszył im skrzypek lub harmonista. O popularności tego widowiska decydowały nie tylko liczne scenki komiczne, ale przede wszystkim barwne stroje aktorów [64].

Tradycje kolędnicze w Zagłębiu Dąbrowskim odżyły po II wojnie światowej, a do ich spopularyzowania przyczyniły się w znacznej mierze "Festiwale Obrzędów Ludowych - Herody", organizowane w latach 1957 - 1974 w Teatrze Dzieci Zagłębia" w Będzinie przez Jana Dormana. W widowiskach tych - jak pisał Adolf Dygacz - ujawniły się m. in. echa powstań: kościuszkowskiego, listopadowego i styczniowego a stałe role w tych przedstawieniach uzyskiwali obok rzemieślników przedstawiciele warstwy robotniczej, w szczególności górnicy i hutnicy [65].

Miejmy nadzieję, że podobne rezultaty przyniesie "Ogólnopolski Festiwal Kolęd i Pastorałek", odbywający się od 1995 r. w Będzinie, że przyczyni się nie tylko do utrwalenia zwyczaju śpiewania kolęd, ale zainspiruje też współczesnych twórców do wzbogacenia repertuaru kolędowego nowymi utworami.

***

Święta Bożego Narodzenia ze swoją scenerią, atmosferą i obyczajowością zrosły się silnie z tradycją polską i pozostały nadal najbardziej lubianymi i najbardziej (nie tylko przez dzieci) oczekiwanymi świętami. Wiele omówionych tu zwyczajów, praktykowanych w Zagłębiu ponad sto lat temu, uległo zapomnieniu, niektóre pozostały już tylko w pamięci najstarszych mieszkańców regionu, jednak te najważniejsze (łamanie się opłatkiem, śpiewanie kolęd, kolacja i potrawy wigilijne, życzenia i upominki oraz choinka) przetrwały do naszych czasów. Zadbajmy więc o to, by i one pozostały w naszych domach i rodzinach, by towarzyszące im uczucia miłości i wzajemnej życzliwości, pogłębiły więzi rodzinne, sąsiedzkie i przyjacielskie.

Przypisy:
1. Por. Kolędy polskie. Średniowiecze i wiek XVI. Pod red J. Nowak - Dłużewskiego. T. I. Warszawa 1966, s. V - XVI; J. Sobieska: Ze studiów nad folklorem muzycznym Wielkopolski. Kraków 1972, s. 389 - 390.
2. W. Klinger: Doroczne święta ludowe, a tradycje grecko-rzymskie. Kraków 1931; Cz. Krakowiak: Boże Narodzenie, (w:) Ilustrowana encyklopedia dla młodzieży. Bóg. Człowiek. Świat. Katowice 1991, s. 32 - 33.
3. Cz. Krakowiak: op. cit., s.33.
4. E. Grotnik: Polskie kolędy i pastorałki. Kraków 1957, s. VII - XIII.
5. R. Witkowska: Jasełka, (w:) Ilustrowana encyklopedia... s. 92.
6. J. St. Bystroń: Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI - XVIII. Wyd. 3. T. 2. Warszawa 1976, s. 41; Cz. Krakowiak: op. cit., s. 33.
7. A. Zieliński: Poznaj swój ą małą ojczyznę. Zagłębie Dąbrowskie i okolice. Red. J. Przemsza Zieliński. Sosnowiec 1991, s. V - VI.
8. Przewodnik po Zagłębiu Dąbrowskim. Sosnowiec 1939, s. 8; J. Ziółkow-ski: Sosnowiec. Drogi i czynniki rozwojumiasta przemysłowego. Katowice 1960, s. 35,44; K. Szarowski: Przewodnik po Zagłębiu Dąbrowskim. (w:) Encyklopedia wiedzy o Zagłębiu Dąbrowskim. "Wiadomości Zagłębia" 1970, nr 51 - 52, s. 2; J. Pierzchała: Legenda Zagłębia. Wyd. 2. Katowice 1971, s. 16-20.
9. J. Bobrowska: Kierunek badań nad folklorem muzycznym Zagłębia Dąbrowskiego. (w:) Zeszyty Naukowe Akademii Muzycznej. Nr 29. Katowice 1996,
s. 71.
10. Tamże, s. 72-76. 11.0. Kolberg: Lud. T. 18. Kieleckie. Cz. l. Warszawa 1885, nr 343, s. 186.
12. St. Ciszewski: Lud rolniczo - górniczy z okolic Stawkowa w powiecie olkuskim. (w:) "Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej". T. 10: 1886, s. 187-336, T. 11: 1887, s. 1-129.
13. M. Federowski: Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy, jego zwyczaje, sposób życia, obrzędy, podania, gusła, zabobony, pićśni, zabawy, przysłowia, zagadki i właściwości mowy. T. 1-2. Warszawa 1888 - 1889 (przedruk w: Ziemia Śląska. Pod red. L. Szarańca. T. l. Katowice 1988); J. Kopeć:
Michał Federowski jako prekursor badań ludoznawczych w Zagłębiu Dąbrowskim. Katowice - Zawiercie 1981.
14. J. St. Ziemba: Niektóre zwyczaje podczas Bożego Narodzenia w okolicy Dąbrowy Górniczej. "Wisła", T. 2:1888, s. 325 - 334.
15. F. Kalicka: Polskie pieśni rewolucyjne 1918 -1939. Warszawa 1950, s.121-123,129-130.
16. A. Dygacz: Pieśni ludowe ziemi będzińskiej. Przegląd tematyki, (w:) Ziemia Będzińska. T. l. Będzin 1968, s. l - 32 nib; tenże: Samorodne pieśni rewolucyjne Zagłębia Dąbrowskiego, (w:) Ziemia Będzińska. T. 2. Będzin 1969, s. 73 - 94; tenże: Samorodne pieśni okresu II wojny światowej w Zagłębiu Dąbrowskim. Przegląd źródeł i zagadnień, (w:) Ziemia Będzińska. T. 4. Będzin 1972, s. 185 - 237; tenże: Ludowe pieśni górnicze w Zagłębiu Dąbrowskim. Katowice 1975, s. 20-23; tenże: Śpiewnik pieśni Zagłębia Dąbrowskiego. Katowice 1997, s. 17 - 24.
17. K. Sobczyńska: Obrzędy i zwyczaje ludności Zagłębia Dąbrowskiego, (w:) J. Marcinkowa, K. Sobczyńska, Wł. Byszewski: Folklor Zagłębia Dąbrowskiego. Warszawa 1983, s. 19 - 42.
18. M. Federowski: op. cit, s. 164 -165; St. Ciszewski: op. cit., s. 214; K. Sobczyńska: op. cit., s. 20.
19. M. Federowski: op. cit., s. 165; K. Soboczyńska: op. cit., s. 20.
20. M. Federowski: op. cit., s. 165.
21. St. Ciszewski: op. cit., s. 214.
22. Tamże, s. 213 - 214; por. K. Moszyńska: Kultura ludowa Słowian. T. 2. Kultura duchowa. Cz. l. Wyd. 2. Warszawa 1968, s. 322.
23. St. Ciszewski: op. cit., s. 214.
24. M. Federowski: op. cit., s. 165; St. Ciszewski: op. cit, s. 213.
25. J. St. Bystroń: op. cit., s. 41; Z. Kuchowicz: Obyczaje staropolskie. XVII -XVIII wieku. Łódź 1975, s. 385.
26. Por. Cz. Krakowiak: op. cit., s. 33; J. St. Bystroń: op. cit., s. 42.
27. M. Federowski: op. cit., s. 165; St. Ciszewski: op. cit., s. 214; K. Sobczyńska:
op. cit., s. 20.
28. St. Ciszewski: op. cit., s. 214.
29. M. Federowski: op. cit., s. 165; St. Ciszewski: op. cit., s. 213; J. St. Ziemba:
op. cit., s. 325.
30. M. Federowski: op. cit, s. 165; K. Sobczyńska: op. cit., s. 20.
31. M. Federowski: op. cit., s. 165; St. Ciszewski: op. cit., s. 197; J. St. Ziemba:
op. cit., s. 325; K. Sobczyńska: op. cit., s. 20.
32. M. Federowski: op. cit., s. 165; St. Ciszewski: op. cit., s. 213 - 214; K. Sobczyńska: op. cit., s. 21 - 22.
33. St. Ciszewski: op. cit, s. 214.
34. St Ciszewski: op. cit, s. 215.
35. Tamże, s. 215; K. Sobczyńska: op. cit., s. 22.
36. M. Federowski: op. cit., s.166; St. Ciszewski: op. cit., s. 216.
37. M. Federowski: op. cit, s.166; St. Ciszewski: op. cit, s. 213 - 216; K. Sobczyńska: op. cit, s. 22.
38. St. Ciszewski: op. cit., s. 215.
39. Kolędy polskie... T. l., s. V.
40. Tamże, s. V - XVI; J. Krzyżanowski: O kolędach noworocznych, (w:) F. Kotula:
Hej leluja, czyli o wygasających starodawnych pieśniach kolędniczych w Rzeszowskiem. Warszawa 1970 s. 10; J. Gembalski: Kolędy, (w:) Ilustrowana encyklopedia ...s.ll2-113;K. Turek: Kolędy górnośląskie. Wybór źródeł i opracowanie. Katowice 1995, s. 5 -11.
41. M. Federowski: op.cit.,s. 165.
42. A. Dygacz: Śpiewnik pieśni... s. 17.
43. Tamże, s. 18.
44. Tamże, s. 22.
45. A. Dygacz: Pieśni ludowe ziemi będzińskiej... s. 7 nib.
46.0. Kolberg: op. cit.,nr343, s. 186; M. Federowski: op. cit. nr 141, s. 193.
47. A. Dygacz: Pieśni ludowe ziemi będzińskiej... s. 8 mb.
48. A. Dygacz: Ludowe pieśni górnicze... s. 22.
49. M. Federowski: op. cit., nr 143, s. 194.
50. Tamże, m-144, s. 194.
51. A. Dygacz: Śpiewnik pieśni... s. 20 - 21.
52. A. Dygacz: Samorodne pieśni rewolucyjne ... s. 78; F. Kalicka: op. cit, s. 121 - 123, 129-130.
53. A. Dygacz: Samorodne pieśni rewolucyjne... s. 91 - 92.
54. A. Dygacz: Samorodne pieśni okresu II wojny... s. 230 - 232.
55. M. Federowski: op. cit., s. 166.
56. Tamże, s. 166; J. St. Ziemba: op. cit., s. 325; St. Ciszewski: op. cit., 220.
57. A. Rombowski: "Ludycje wiesne". Zabytek literatury ludowej z połowy XVI wieku. Wrocław 1953.
58. St. Ciszewski: op. cit., s. 216.
59. M. Federowski: op. cit, s. 165; St. Ciszewski: op. cit., s. 220; J. St. Ziemba:
op. cit., s. 325 - 326; K. Sobczyńska: op. cit., s.25.
60. J. St. Ziemba: op. cit., s. 327; A. Dygacz: Ludowe pieśni górnicze ... s. 20-21.
61. K. Sobczyńska: op. cit, s. 25.
62. St. Ciszewski: op. cit, s. 219.
63. A. Dygacz: Śpiewnik pieśni., s. 23.
64. St. Ciszewski: op. cit., s. 216 - 219; J. St Ziemba: op. cit, s. 330;
K. Sobczyńska: op. cit., s. 26 - 40.
65. A. Dygacz: Pieśni ludowe ziemi będzińskiej... s. 9 nlb.